Z przyjemnością prezentujemy relację autorstwa Wielkopolanina i Poznaniaka kpt. Witka Małeckiego z jego udziału w samotnych regatach Bitwa o Gotland, gdzie pomimo wielu przeciwności losu i złej pogody ukończył regaty zajmując wysokie czwarte miejsce w klasie ORC 2.

Regaty Bitwa o Gotland 2015 za mną!

Co prawda nie udało mi się zająć żadnego super miejsca, ale najważniejsze, że udało mi się regaty ukończyć mimo awarii, z czego jestem bardzo zadowolony.

Start nastąpił w niedzielę, 13 września o godzinie 12.00 z pod wejścia do Górek Zachodnich na Zatoce Gdańskiej.
W zasadzie ścigałem się tylko do poniedziałku rano kiedy to ostalb.net strzeliła mi płetwa sterowa. Byłem wtedy w czubie całej floty. Kurs był baksztagowy, więc moja mała łódka spokojnie konkurowała z jachtami nawet dwa razy dłuższymi. Wiało jakieś 4-5B a prędkości miałem między 8 a 11 węzłów. Genaker w górze i jazda!!! W połowie nocy już go zrzuciłem, bo wiatr się jeszcze wzmógł. Prędkość spadła nieznacznie.
Niestety po straceniu prawej płetwy sterowej ściganie się skończyło. Mogłem płynąc tylko prawym halsem. Na szczęście do Visby pasowało, więc postanowiłem tam wejść płynąc wolniutko na samym foku, żeby dokonać napraw. Regaty uznałem za stracone, ponieważ regulamin mówił, że trzeba popłynąć non-stop i każde wejście do portu jest równoznaczne z wycofaniem się.


Na moje szczęście organizator ze względów bezpieczeństwa zmienił regulamin i zarządził przymusowe wejście do Visby dla wszystkich (po wschodniej stronie wyspy był sztorm 9B i to „w mordę”).
Dzięki ogromnej pomocy „naszego człowieka” w Visby – Miłosza Furmańczyka udało mi się ponaprawiać łódkę. Miłosz, dzięki! Zrobiono dla mnie nową płetwę sterową, doładowałem akumulatory, wysuszyłem się (bo gdy stałem w dryfie po utracie steru weszła mi do kabiny olbrzymia fala i pozalewała część ubrań oraz niestety część elektryki.


Wypłynąłem z 5-cio godzinnym opóźnieniem w stosunku do http://elisete.com/viagra-official-reseller reszty floty (oni o 12tej a ja o 17tej) we wtorek.
Po 1.5 godzinie super jazdy niestety znowu strzeliła mi nowa płetwa sterowa. Udało mi się „zbudować” awaryjne rozwiązanie. Dowiązałem do resztki płetwy miecz rufowy. Dzięki temu mogłem płynąć dalej!


Niestety straciłem kolejne godziny, zamknęło się też okno pogodowe (wiatr zmienił kierunek zanim dopłynąłem do północnego końca Gotlandii) no i cisnąć nie mogłem za bardzo, bo bałem się o sprzęt. Na szczęście ten wytrzymał do końca. Prawie cała droga powrotna była pod wiatr. Liczyłem na how to get generic cialis to, że w Zatoce Gdańskiej już sobie spokojnie dojadę do mety półwiatrem, ale znowu wiatr odkręcił i zrobił się bardzo ostry bajdewind. Wiało bardzo szkwaliście – momentami do 8B a gdy słabło tylko 4B. W końcu szczęśliwie dotarłem do mety w piątek 18 września o godzinie 7.29 po 3 nocach w morzu licząc od Visby. Udało mi się jeszcze dogonić część floty i wyprzedzić chyba ze 4 wolniejsze jachty! Niestety straty byłby takie, że w kategorii, w której startowałem (ORC2) zająłem 4te miejsce.
Mimo to jestem bardzo zadowolony, choć łatwo nie było!

Bardzo dziękuję mojej kochanej żonie Justynie za wsparcie ogromną wyrozumiałość dla moich pomysłów…

Gratulacje dla organizatorów! Starali się zapewnić nam – uczestnikom jak największe bezpieczeństwo. Czuwały nad nami 2 jachty osłonowe.

Witek Małecki

PS. W przypadku chęci zadania szczegółowych pytań przesyłam bezpośrednie adresy i telefony:
kpt. Witek Małecki (tel. 601752357, witold.malecki@prodata.pl)